Powered By Blogger

czwartek, 19 stycznia 2017

SREBRO- ŚNIEG... i już kolejny rok przemija...






 Piękny czas świąteczno- noworoczny przeleciał jak zwykle niezauważalnie szybko. Choinka pozbawiona ozdóbek powędrowała w donicy, na razie na balkon, by wiosną zamieszkać gdzieś tam na pagórku przed oknami. Sprzątania było trochę, bo u mnie zawsze duuużo takich okolicznościowych drobiazgów, które na ten czas goszczą w każdym praktycznie kątku.Teraz jednak trzeba to wszystko z największą pieczołowitością pochować w pudełeczkach, pudłach, kartonach do następnego roku.
Świąteczny czas niestety tutaj na północnych Kaszubach bezśnieżny, za to od kilku dni mamy wreszcie zimę. Zaczęło padać po południu








 padało przez całą noc






 a rano przywitał mnie taki widok od strony sypialni ( czyli od strony Zatoki Puckiej). Śnieg ciągle padał, więc horyzont nieco zamglony, ale leżałam kontemplując takie okoliczności pogody...











ale gdy na chwilę się przejaśniło to wyglądało prawie górsko.



 Od strony lasu, czyli od południa tapeta za oknem w 3D














 Trochę może dużo o tym śniegu, ale dawno takiej zimy tu nie było. 
Wracając jednak do poświątecznych porządków...
Kuchenne szuflady już wcześniej chciałam "przewietrzyć", ale jakoś to się samo odkładało na później, więc w tym rozpędzie dokonałam segregacji "narzędzi" na takie codzienne i te na święta. 










Przy okazji przyszedł czas na czyszczenie "rodowych sreber". Nie ma ich, co prawda, zbyt wiele, bo jakoś rodzinnie na srebrach u nas się nie jadało (hic!), ale kilka pamiątek zawsze w domu było przechowywanych i teraz mnie " w spadku " przypadły


Samowar ( działający ), patera, kilka sztućców długo i cierpliwie polerowałam irchową szmatką, ( nie używam specjalnych środków, myję w płynie do mycia naczyń a potem tylko polerka zwykłą pastą do zębów), by przywrócić dawny blask, i by potem znowu odstawić gdzieś do szafy, szuflady na zaś... aż do następnego wietrzenia. Przez chwile jednak zaistniały czego dowodzą zdjęcia
































Jednak tak całkiem od srebra się nie odcinam. Odwiedzając targowiska staroci nieraz uda się trafić na jakieś pojedyncze srebrne łyżki widelce itp, które jednak u mnie mają spełniać nieco inną niż ogólnie im przypisywaną rolę. 
Tu srebrna łyżeczka do herbaty, która po rozklepaniu i przylutowaniu zapinki pełni rolę broszki




 Z łyżki stołowej "zrobiła się"  bransoleta






Łyżka do sosu również zamieniła się w bransoletę










Jeszcze jeden mały  pomysł. Kupiłam w Lidlu mango. Były opakowane w takie siateczki. Nie wyrzucajcie ich. Super sprawdzają się podczas wypadów w teren by zabezpieczyć filiżanki, szklanki na czas transportu. Nie lubię kawy, czy herbaty z plastiku...

















 Koniec sprzątania, teraz godzinka spaceru po ośnieżonym lesie...







i po powrocie ciepła herbata z imbirem, która momentalnie rozgrzewa "wyspacerowany" w lekkim mroziku organizm. 
Jak zwykle życzę wszystkim odwiedzającym takich ciepełek i zawsze chwilki chociaż czasu na zatrzymanie i rozejrzenie wokół, bo świat jest piękny - wystarczy tylko wyłączyć telewizor...
Wanda