Nasz mały ogródeczek pod balkonem przez ostatni miesiąc domagał się codziennie przynajmniej kilku godzin pracy. Wszystko rosło w tym roku jakoś szybciej, wymagało częstego cięcia, podlewania, odchwaszczania... I całe szczęście, bo w tym zawirusowanym okresie przynajmniej człowiek nie miał czasu na bezsensowne rozmyślania i korzystał z możliwości przebywania poza czterema ścianami, w " pięknych okolicznościach przyrody ". Ale ta moja codzienna praca sprawiała mi tyle satysfakcji i radości, i wieczorami herbata na balkonie smakowała jak nigdy...
Na początku był bez i to z tymi kwiatami aranżacji kilka
Bez niestety przekwitł. Trzeba było poobcinać te już nie fioletowe,a wyschnięte,szaro-bure kwiatostany. Z bzem odszedł również specyficzny , wiosenny zapach ogrodu. Na szczęście ruszyły róże. Pogoda sprawiła, że prawie wszystkie krzewy zaczęły kwitnąć jednocześnie. Ponieważ na tych moich metrach pod balkonem jest ich kilkadziesiąt, to autentycznie, z dnia na dzień ogródek wybuchł feerią barw i zapachów... I również w domu zagościły te królowe kwiatów.
I nasza " tapeta " za oknem. W 3D i to z zapachem...
Oprócz róż rozkwitła właśnie na biało hortensja pnąca
Barwy również dodały różanecznik, clematis, irysy...
...a poza płotem, pod las ta nasza góreczka tonie w zieleniach różnych odcieni
Wreszcie zagościły również truskawki. Te w ogródeczku to tylko pełnią funkcję ozdobną, a " materiał " do zdjęć niestety kupowany
i zjadany z wielkim apetytem, bo to przecież tak krótko
" trwający " owoc.

W tak zwanym " międzyczasie " udało sie trochę porysować pastelami i pomalować olejami...
Teraz już plany wakacyjne, chociaż w porównaniu do zeszłych lata bardziej okrojone. Oczywiście w Bory Tucholskie, ale zdecydowanie krócej, chociaż kto to wie... Może?... ale wszystko zależy od tych zawirusowanych przepisów.
Wszystkim odwiedzający mego boga życzę spokojny, słonecznych i ZDROWYCH wakacji
Wanda